Małopolskie Centrum Edukacji

Instytut Rozwoju Społecznego "Cogito" Sp. z o.o.
ul. Rynek 11
34-400 Nowy Targ

e-mail: cogito@irs-cogito.pl Kontakt z nami

Strona główna » Aktualności » Wywiad z Krzysztofem Wojdyło - tym razem uczniowie przepytują dyrektora

Wywiad z Krzysztofem Wojdyło - tym razem uczniowie przepytują dyrektora

Data publikacji: środa, 24 stycznia 2018 Ostatnia aktualizacja: środa, 24 stycznia 2018

"Chciałbym zmienić myślenie uczniów na tyle, aby sami podjęli większą odpowiedzialność za swoją edukację i zrozumieli, że uczą się dla siebie, a nie dla nas: nauczycieli, rodziców..."

Jak się pan czuje jako dyrektor tej szkoły?
Czuję się odpowiedzialny za to, co się w niej dzieje. Staram się mieć dobry kontakt z wszystkimi, którzy są ze szkołą związani i leży im na sercu jej dobro. Staram się mieć dobry kontakt z rodzicami, współpracować z nimi w celu łagodnego przeprowadzenia Ich pociech przez proces edukacji i wychowania. Szkoła to przecież miejsce, w którym spędzają ponad połowę każdego dnia. Staram się mieć dobry kontakt z nauczycielami, co jest warunkiem ich należytego zaangażowania się w to, co się w szkole dzieje. Dobrego i złego. Często jestem pomiędzy uczniem i nauczycielem, ale generalnie dobro ucznia jest najważniejsze, niezależnie od tego jak się musimy „gimnastykować”, żeby je osiągnąć. Mam nadzieję, że nauczyciele nie obrażą się na mnie o to…

Czy według pana poziom nauki jest wysoki?
Jako nauczyciele robimy wszystko, żeby tak było. Aby utrzymać wysoki poziom nauczania potrzebna jest współpraca na linii nauczyciel-uczeń-rodzic. Co staramy się robić, wsłuchując się w sugestie rodziców, między innymi.

W kwestii poziomu nauczania są dwie „szkoły”. Wg pierwszej wymagania wobec uczniów powinny być duże, zadań dużo, uczniowie powinni cały czas czuć presję i „dokręcanie śruby”, wtedy jest efekt. Wg drugiej „szkoły” niekoniecznie ilość zadań, obowiązków przedmiotowych, tempo pracy wpływają na wysoki poziom. Łagodniejsze podejście, w połączeniu z ciekawym sposobem przekazywania wiedzy, a raczej stwarzania atmosfery do uczenia się w sposób twórczy, dają lepsze efekty. Prawda leży, pewno, gdzieś pośrodku. Ja jestem zwolennikiem drugiej „szkoły”, niektórzy z naszych nauczycieli pierwszej. Zresztą specyfika niektórych przedmiotów, zwłaszcza ścisłych, wymaga częstszego korzystania z tej „ostrzejszej” metody.

Czy szkoła będzie posiadać w przyszłości większy budynek?
Szkoła z założenia miała być mała i pewno tak będzie. Klasy początkowe będą się uczyć
w oddzielnym budynku. Klasy starsze póki co pozostaną w obecnym budynku, który nie jest nowoczesnym „szklanym domem”, ale ma wieloletnią tradycję związaną z edukacją i ten „duch nauki” jest w jego murach obecny i odczuwalny, co mi osobiście podobało się bardzo, kiedy wprowadzaliśmy się do tego gmachu. Ale niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości zmienimy lokum.

Dlaczego ta szkoła jest taka fajna?
To pytanie do uczniów. Ale cieszę się, że tak uważają. Cieszę się, że, przynajmniej większość z nich, jeśli nie wszyscy, dobrze się w niej czują. Od tego się wszystko zaczyna. Jeżeli uczeń chętnie przychodzi do szkoły, stopniowo można na tym budować całą resztę. Edukacyjno-wychowawczą. Jeżeli uczeń traktuje szkołę jak zło konieczne i nie wierzy w możliwość jakiejkolwiek zmiany „pod niego”, uzyskanie pozytywnych efektów dydaktycznych jest mocno ograniczone. Staramy się wsłuchiwać w uczniów, wysłuchiwać sugestii rodziców i co najważniejsze reagować, i w ten sposób współtworzymy tę szkołę.

Skąd taka miła atmosfera?
Częściowo odpowiedziałem na to w poprzednim pytaniu. Może dodam, że organizujemy co roku, na początku roku szkolnego wycieczkę integracyjną, co sprzyja budowaniu atmosfery i wzajemnemu poznawaniu się. Uczniowie starszych klas integrują się z młodszymi, świeżo przybyłymi do szkoły, co pozwala uniknąć dokuczliwych uwag w stosunku do „nowych”, aby pokazać swoją ugruntowaną pozycję w szkole. Wycieczki, wyjazdy, imprezy szkolne, zajęcia dodatkowe też w zdecydowanej większości wypływają z inicjatywy i pomysłów uczniów, więc mamy gwarancję, że rzeczywiście chcą w tym wszystkim uczestniczyć. Uczniowie współtworzą szkołę. To buduje atmosferę.

Czy w następnym roku będzie coś nowego, jeśli tak to co?
To zależy od nowych uczniów, nowych rodziców, czyli nowych pomysłów. Utrzymamy to, co jest sprawdzone i dołożymy coś nowego, co zaproponują uczniowie i rodzice. Mamy pewne plany związane z rozwojem sportowym, ale póki nie mamy żadnych konkretów, wstrzymam się z głośnym mówieniem o tym. Jesteśmy otwarci na nowe pomysły. Nauczycieli, uczniów i rodziców. Sami też cały czas główkujemy jak ulepszyć
i unowocześnić szkołę.

Czy będą dodatkowe zajęcia w następnym roku, jakie?
To zależy od tego jakie zainteresowania będą mieć nowi uczniowie naszej szkoły. Utrzymamy na pewno języki (i program rozszerzony języków) oraz teatr. Od początku tego roku szkolnego były przymiarki do robotyki, niewykluczone że od nowego roku szkolnego te zajęcia będą wprowadzone.

Czy powstanie prywatne liceum?
Wydaje mi się, że jest zapotrzebowanie na rynku edukacyjnym w naszym regionie na szkołę ponadpodstawową o takim charakterze jak nasze (kiedyś gimnazjum), a teraz szkoła podstawowa. Nieduża placówka, która proponuje inną jakość, jest otwarta na sugestie uczniów i rodziców. Kilkudziesięciu absolwentów już opuściło mury naszej szkoły, część rodziców nie raz zadawała mi to pytanie. Część rodziców naszych obecnych uczniów również zadaje to pytanie, więc nie powiem, że ten temat nie jest rozpatrywany…

Ilu uczniów jest w szkole?
62.

Czy będą kiedyś mundurki?
Szkoła zakłada indywidualne podejście do ucznia, każdy jest inny, każdy jest w czymś innym dobry, każdy jest w czymś dobry, a mamy tych indywidualistów sporo, którzy chcą podkreślać swoją inność, więc myślę że nie ma potrzeby uniformizacji. Ale niewykluczone, że, jeżeli będzie taka potrzeba identyfikacji ze szkołą, za zgodą uczniów i rodziców, to w przyszłości mundurki będą wprowadzone. Póki co nie ma takich planów.

Czy szkoła ma dobre opinie?
Z tymi opiniami to jest różnie. Są osoby, które pozytywnie wyrażają się o szkole, są osoby, którym istnienie takiej placówki, jak nasza, nie do końca pasuje. Musimy żyć z jednymi i drugimi opiniami i starać się robić wszystko, aby szkoła swoją działalnością broniła się sama.

Co chciałby pan zmienić w szkole?
Chciałbym zmienić myślenie uczniów na tyle, aby sami podjęli większą odpowiedzialność za swoją edukację i zrozumieli, że uczą się dla siebie, a nie dla nas: nauczycieli, rodziców. Ale to nierealne. Mijają pokolenia, a ten schemat się powtarza i większości nastolatków uaktywnia się to, co próbujemy im przekazać, dopiero po jakimś czasie, kiedy nie ma już ich w szkole…

Chciałbym zmienić sposób prowadzenia lekcji na bardziej warsztatowy, aby uczniowie w bardziej praktyczny sposób mogli przyswajać bardziej praktyczną wiedzę. Mniej podręczników, więcej „kumulacji” wiedzy w elektronicznych nośnikach, które są ogólnodostępne i z których młodzi ludzie nagminnie korzystają.

Chciałbym, żeby w szkole załatwiać sprawy szkolnej edukacji. Aby uczniowie po wyjściu ze szkoły mieli czas na swoje inne zajęcia, czas dla rodziny i znajomych, czas wolny.

Czy uważa pan że słusznie pan został dyrektorem?
Nie wiem czy słusznie. Powierzono mi zadanie poprowadzenia nowej szkoły. Zawsze dobrze się czułem jako pionier, wytyczający nowe ścieżki, więc chętnie na to przystałem. Tym bardziej, że idea małej placówki, kameralnej szkoły, w której uczniowie i rodzice mają realny wpływ na to, co się w szkole dzieje, wydawała mi się sensowna.

Szkoła zafunkcjonowała. Zainteresowanie szkołą pokazuje, że rzeczywiście jest zapotrzebowanie na jakość edukacji, którą proponujemy i wspólnie z pomysłami naszych uczniów i rodziców - realizujemy. Szkoła się rozrosła, więc większość podejmowanych decyzji było słusznych. Duża w tym zasługa, oczywiście, otwartych i mądrych osób, które do nas trafiały. Myślę o nauczycielach, rodzicach i uczniach.

Nie wszystkie zadania udaje się wykonywać z oczekiwanym rezultatem, ale to już jest urok pracy z ludźmi, pracy z młodzieżą i pracy w edukacji.

Dyrektorem się bywa, nauczycielem się jest, więc myślę, że pracował z dziećmi i młodzieżą będę, dopóki nie zauważę, że tracę z nimi kontakt i dopóki będę w stanie wytwarzać pozytywne relacje, na których buduje się proces edukacyjno-wychowawczy. Sam ciągle się czegoś od moich uczniów uczę, co wykorzystuję w pracy, więc ten proces edukacji działa
w dwie strony.

Jakie są największe zalety tej szkoły?
Dwujęzyczność. Mało liczne klasy. Wszyscy się znają. Różnorodne zajęcia sportowe. Atmosfera twórczej pracy. Dobra kadra. Możliwość znalezienia w każdym uczniu tego, co w nim jest dobre.

Czy ma Pan kontakt z absolwentami szkoły? Jak sobie radzą po opuszczeniu murów tej szkoły?
Tak. Przychodzą. Pamiętają. Dostali się do szkół, do których planowali. Dla niektórych przeskok do „tradycyjnej” szkoły był lekkim szokiem, ale radzą sobie. Uczniowie z klasy piłkarskiej osiągają wyniki sportowe i ocierają się o kadry seniorskich drużyn w regionie. Nasz czołowy „polityk” działa prężnie w Młodzieżowej Radzie Miasta. Nasz czołowy „historyk” poszerzył już tak swoją wiedzę, że tylko patrzeć jak napisze jakąś książkę. Zawsze miło się z nimi spotkać, zawsze miło usłyszeć dobre słowo o szkole, której są absolwentami. To wzmacnia mentalnie i daje siłę i motywację do tego, czemu człowiek poświęca większość swojego życia...

 przepytywali: Uczniowie klasy VII

poprzednia wiadomość | powrót do listy | następna wiadomość